include('gora.php'); ?>
2001-11-01
21:32:10 Nie wiem,czemu moje mysli skupily
się na jego osobie....Zastanawiam się ,kim był...,dlaczego jestem tak
wdzieczna,za to,ze był....i dlaczego go tak podziwiam?... O tyle,o ile
jestem pewna,iż prawdopodobnie bylabym w stanie udzielic odpowiedzi na
wszelkie te pytania....o tyle nie wiem,dlaczego nie chce na nie
odpowiadac.....może dlatego,by nie zmuszac siebie do przyzwyczajania się
do formy „był”.....być może....
midday
2001-11-02 11:21:29
....rodzina..znajomi..nie potrafiacy z tlumu wylowic
naszego krzyku jawia sie nam tylko bolem i zniecheceniem....tak wiec
wrocmy do domu ,wlaczmy telewizor....radio....i zapomnijmy o tym,ze
potrzebujemy innych....... midday
2001-11-02 20:29:33 ....jaka czastke nas zabieraja ludzie ze soba,gdy
odchodza?...i czy ta czastka cos dla nich znaczy?..i czy w ogole cos
zabieraja?
midday
2001-11-03 13:05:18 czy macie w swej pamieci utkwiony obraz,ktory poruszal was
niewiadomego pochodzenia magia?....zwykly kadr z zycia,ktorego nie
potraficie zapomniec...nie musicie nawet zamykac oczu by przywolac cala
scenerie....coraz trudniej wam sie oddycha...w koncu nie slyszycie niczego
innego poza ciezko wydychanym powietrzem...powraca do was to samo
uczucie,ktore poruszylo was w tej pamietnej chwili...dziwicie sie,iz mu
tak ulegacie...,iz ono nie slabnie choc tyle sie wydarzylo...
spojrzenie...ufnosc...dojrzalosc...niesamowita strona
zywiolu...,ktorego sily juz wtedy bylo wam dane doswiadczyc... kochasz
to przywolywac...kochasz sie meczyc i trwac w tej "niedokonczonej"
chwili....mimo,iz szarpie cie wtedy tysiace watpliwosci ,przez glowe
przalatuja slowa,ktorych wydzwieku chyba juz nigdy nie zapomnisz...choc
wiesz,iz jest ci to tak dalekie,przez ten krotki moment uderza cie swa
bliskoscia......tak wiec trwasz w tej chwili i nic nie jest cie w stanie
wyciagnac z tego dziwnego amoku...rutyna dnia codziennego,znajome
usmiechy,slowa krazace w terazniejszosci....nic...przemierzasz te
"nieskonczona" chwile i tak bardzo pragniesz pamietac...boisz sie,iz w
nastepnej takiej wizji cos moze umknac Twej pamieci...wiec jeszcze raz..po
milion razy...z ta sama sila,fascynacja,pozadaniem....ulegasz temu
ulamkowi przeszlosci,ktory rozswietla twoje oczy blaskiem podobnym
temu,ktory rozswietla oczy dziecka ogladajacego popisy magika....siedzisz
tuz przy arenie...otwierasz szeroko buzie.....wzrok bladzi nieodgadnietymi
sciezkami i pytasz..skad to sie bierze?....jak on to robi?....widzisz
pieknego czlowieka w czarnym plaszczu i wiesz,ze jestes dla niego tylko
jednym z miliona.... midday
2001-11-06 17:22:47 "(...)Serce,najgorsze na swiecie,jest ksiega niedostepniejsza
niz Hortulus Animae i moze jest to wielka laska boza,ze es laesst sich
nicht lesen."
E.A.Poe
midday
2001-11-08 18:23:23 ..najpierw szukala Go przez polowe swego zycia....druga polowe
pedzila przy Jego boku...a teraz gdy Go nie ma......Jej blada twarz odbija
sie od spowijajacej Ja czerni.....a mnie jest wrecz gwoopio ,gdy mam Jej
powiedziec:"dzien dobry"....badz "dobry wieczor"...nawet nie chce czekac
na odpowiedz...nie chce wyczekiwac momentu,gdy wyrywa swe mysli z pedow
odleglej zapewne swiadomosci i probuje przywdziac cos na ksztalt
usmiechu...odpowiada...i ciekawa jestem,czy muszac to czynic...czasami nie
rodza sie w niej mysli,by zabic owego milego czlowieczka,ktory obdarzyl ja
tymi slowami.... bo co w owych dniach i wieczorach dobrego.....oprocz
doskonalej...obcej do tej pory "pustki".....(?) midday
2001-11-12 18:10:41 "-Za duzo czasami sie widzi-powiedzialem. -Tak,to jest
niebezpieczne(...) -Co mozna zrobic. -Tak.Nic nie mozna zrobic.
(...) -Probowalem nieraz to wszystko stepic.Rozumiesz,tak jak sie
przytepia noz o kamien.Zeby bylo latwiej zyc.Bo to jest jednak cholernie
meczace. -Och.tak!-powiedzial(...) -Och,tak!-powtorzyl(...)
-Ale nic z tego-dokonczylem zdania. (...)"
midday
2001-11-12 19:48:44 ....czuje sie zupelnie, jak niebieski
kolor.... midday
2001-11-12 21:01:18 ....nie wiem,kiedy bede musiala isc.... nie wiem....po
prostu nie wiem,kiedy nawiedzi mnie mysl,zeby wstac i odejsc....od
komputera(eh),stolu-ktorego rysy znam na pamiec,hebanowego biurka,od
muzyki-zdolnej jeszcze rozbrzmiewac ta swoja nicoscia,okna,ktore ktos
ograniczyl czterema deskami,widoku-tego tam i tego tu,usmiechu nie w czas
zrodzonego,ciebie-kimkolwiek jestes,was-choc "was" nie ma....
powtarzam....po prostu nie wiem... midday
2001-11-13 17:40:21 "...jesli nie popadniesz w konflikt ze swiatem lub z sama soba
oraz jesli nie umrzesz przedwczesnie(...)"....
te slowa caly czas
kraza w mojej glowie...i choc kraza od niedawna...naleza juz do tych,ktore
odbijajac sie od scianek swiadomosci lekko kluja... placza sie miedzy
kolejnymi slowami...a Ty silish sie by odpowiedziec sobie na
pytanie:dlaczego?...przeciez jeszcze jest tak wczesnie.....tak
wczesnie.... midday
2001-11-18 00:13:31 po co mid?po co?
Ty jednak lubisz sobie utrudniac
zycie...... yah midday
2001-11-18 12:43:13 zamknij oczy,by dostrzec nie mysl,by poznac
potege midday
2001-11-19 16:02:33 morze tego ranka pokazalo swa sile...spienione fale marzen
sennych glosno bily w rzeczywistosc....swieza bryza nie ujmowala nic ze
slonego posmaku wod....nic...delikatnie splywala po sciankach duszy
naznaczajac lekkim szczypaniem miejsca,gdzie kiedys ktos naznaczyl swoj
byt...wydawalo sie to tak naturalne...woda....sol....bol....ubrane w
zachwycajaca scenerie zywiolu....zywiolu,ktoremu ulec nie chcielismy,a
ktory zmozyl nas w najmniej oczekiwanym momencie...biale grzywy podmywaly
ustabilizowane swego czasu pragnienia...zabieraly grunt,ktory szykowalismy
dla stabilnej konstrukcji ambicji,posrod ktorych nie bylo miejsca na
to,czego nadejscie zwiastotowaly owe grzywacze..... nie pasowalo nam
to do wczesniej nakreslonych zarysow obrazu,ktorego motywem przewodnim na
pewno nie mialo byc morze...ale to sie dzialo...potega nieba przyciskala
dzis swym ogromem lodowiec,ktory ktos wazyl sie
rozkruszyc.... midday
2001-11-19 19:14:04
Oni odchodza....a najgorsze jest to,ze ja potrafie bez
nich zyc..... midday
2001-11-21 20:00:06 nie wiem,na czym polegalo to zwatpienie...cos klulo...dawalo
znac,ze nie pasuje do calej tej historyjki...nie zgadzala sie postac....a
raczej nieodpowiednio do niej byla dobrana rola... ale
coz...przedstawienie musi trwac....grajmy wiec...najlepiej ,jak
potrafimy...i najlepiej siebie.... slowa...bez uczucia wyplute w
przestrzen miedzy ludzmi,ktorym ktos kazal grac w tej stamej sztuce....
natkneli sie na siebie przypadkiem...w zyciu tak bywa...jeden moment i
mozesz pasc na deski zupelnie zdezorientowany...bez pamieci utkanej
slowami scenariusza...bez serca,ktorego jeszcze nie zdolales
ofiarowac...bez dystansu...bo ze strachem....lezysz na scenie i
....myslisz chyba,ze wypadaloby sie w koncu podniesc....stawic czolo
wyzwaniu...choc widownie spowijal cien i mogloby sie wydawac,iz nikogo tam
nie ma...ty czujesz te oddechy...zniecierpliwione....zafascynowane calym
wydarzeniem.... oni sa...trwaja niezmienni utopieni w purpurze
aksamitnych foteli...jedno jest pewne...dzisiaj nie grasz dla
nich...dzisiaj nic dla nich nie masz....dzisiaj jest tylko scena,aktor
fenomenalnie wczuty a moze nawet prawdziwie zyjacy swa rola...ty.....i
twoj ciezki oddech...tak wiec...wstajesz....zwracasz twarz ku partnerowi
...i widzac jego wzrok nie sposob ci sie przyznac,ze nie znasz roli,ze
najchetniej bys zszedl z desek...wrocil do domu...i nawet nie musial sie
zmuszac do tego ,by zapomniec co sie wydarzylo...bo przeciez nie byloby w
koncu czego pamietac....chwila...usmiech...drwina z zaistnialej
sytuacji...ktora sie chcac nie chcac samemu zainicjowalo....i
dowidzenia...koniec....ludzie przychodza i odchodza... ale nie....cos
Cie tknelo zeby zostac....po co?...chyba sam tego nie wiesz...moze
poruszyla cala sceneria...moze wielka nadzieja w zwierciadlach duszy serca
stojacego obok ciebie...moze...nie wiadomo..i nie ma co sie zameczac juz
tymi pytaniami...plaudite cives....plaudite amici....oto zaczyna sie
przedstawienie....ale chwileczke...od momentu,gdy tylko sie podniosles z
desek nie uczuwasz zaaranzowania sytuacji...plyniesh przez prawdziwy
ocean...nie ma publiki...wojska wielorybow....tylko ty...ten ktos..i
zycie....ktore pechowo rzucilo cie na wody,ktorych nie znasz....ktorymi
nigdy nie dane bylo ci plynac...wiatr traktowal o milosci...a dusza nie
zmuszjac do obrania innej drogi zwrocila twarz w jego strone...upojna
chwila i wiesz,ze podolasz roli....przez moment nawet czules,jak krople
rzeczywistosci zraszaja twoja twarz...i wtedy bylo najgorzej...wtedy nie
wiedziales,czy serce niczym lutnia poruszona wabi dzwiekiem i nie pozwala
zaprzestac dalszemu ciagowi spektaklu,ktory przez pewien moment jawil sie
w psychice jako prawdziwe zycie.....czy tez serce wyzbyte uczucia..podatne
jest na chwile...w ktorej kazano mu grac.... pieknie....
oszukuj.....siebie....ale nie tego,ktory liczy na to,ze znasz
scenariusz,ktory pisze zycie...a nie marni krytycy siedzacy w twojej
glowie.....
midday
2001-11-24 19:38:00 Chyba juz sie pozegnaliscie.Padly slowa,ktorych akurat w tym
przypadku nie mozna bylo sie spodziewac.Ale coz.Zdarza sie.Dosc
czesto.Bardzo czesto.Czasami.Nigdy.Choc jeszcze naznacza swoim bytem
nasz,to tak naprawde go nie ma.Nigdy nie bylo.Byl od zawsze.
Smuga,chwila,piekno,...........................magia.........................
Jest tym wszystkim,co ze soba zabral.A teraz po trosze jeszcze sie
dzieli.
Okruchy.Serca,duszy,rozumu,rak,smiechu,swiadomosci,piekna,siebie....
Z mozolem odkrywane prawdy ..... Odrzucone na rzecz Twoich
pogladow,ktore pragne podzielac.Podzielam..... midday
2001-11-25 00:06:19 "Nie wyrzucaj bohatera z twojej duszy, dzierżyj święcie twoją
najwyższą nadzieję"
[Zaratustra]
midday
2001-11-25 17:00:22
ze tez ludzie potrafia tak kochac.....
midday
2001-11-26 22:24:52 i znowu....jeszcze raz...po milion razy....rzeczy nabieraja
niespodziewanego obrotu....wszelkie jakiestam plany....marne
przypuszczenia znikaja za horyzontem rzeczywistosci...i nagle w jednej
chwili zdajesz sobie sprawe ,iz nie dasz rady juz ich
dogonic...zreszta...nie masz na to ochoty...i dobrze.....wszystko jest
znowu tak niesamowicie ozywione....tlum slow...tyle czasu....znowu granica
od zawsze do nigdy sie zaciera....i dobrze.... midday
2001-11-26 23:36:27 zmeczenie....
nie chcesz czekac az przyjdzie sen...
wypierasz sie go umyslnie....
czujesz ,ze przez niego cos
cie omija...
kolejna swiadomosc.....
ktora byc moze nie
przyjdzie innym czasem.... midday
2001-11-27 21:37:55 wiesz,ze robisz zle i nadal tak czynisz........ heh.....
jedyne dobro,o jakim to swiadczy to pewnosc,iz posiadasz
sumienie...... ale co Ci z niego,jesli zagluszasz je falszywymi(?)
obrazami? midday
2001-11-28 21:44:51
...dlaczego na pewnych ludzi mozna zawsze czekac...(?)
niewazne,co by zrobili.... niewazne,jaka zlosc obudzili...
niewazne.....
.....zawsze......
midday
include('dol.php'); ?> |