2001-08-02 02:47:56


ktos napisal... "(...)nie wiem czy którąś z nich mógłbym nazwać PRAWDZIWYM przyjacielem. nawet
moja rodzina jest dla mnie obca. chciałbym, ale łapię się na tym, że i mnie
na nich coraz mniej zależy, a przyjaźń chyba właśnie na tym polega, że się
kogoś potrzebuje i czuje się, że jest się potrzebnym. ja tego jakoś nie
czuję. może to przez mój egoizm, dumę i wygórowane ambicję.może po prostu
na to nie zasługuję. może to i lepiej, że nikt tego nie czyta?"

na niestety badz "stety" zgadzam sie z tym....


midday


2001-08-03 22:51:53
Mikolaj
-o co w tym chodzi?
-z czego to sie wzielo?
-dlaczego w ogole mialo prawo zaistniec?

midday


2001-08-05 22:43:19
Qbas...qwa...niepotrzebnie...
midday


2001-08-08 15:47:38
czlowiek,jako zlepek najrozniejshych cech...
powiedzmy,iz sklada sie z ksztaltowanej przez lata osobowosci...powiedzmy...he..ale ksztaltowanej przez co?...
przez poszczegolnych ludzi....w tym rodzine..przyjaciol...swiat ,jako ogol tego,co niepoznane...
nastepnie...zwykle "niezwykle" zycie...
po kolei...czym sa owi poshczegolni ludzie?-jednostkami,ktorych nie jestesmy w stanie poznac..,
ktorych czasami nie chcemy poznac....nie wolno nam,gdyz moze to urazic
chocby tylko nasza dume-jak to rozumiec?..nie wiem...po prostu...ciezko mi wyrazic,jak to zycie zmusza nas
do uogolniania wszystkiego...
nie chcemy zadawac sie z tym i tym..bo nalezy do takiej a nie innej subkutury...nie chce mi sie go poznac...
bo to wymaga zbyt wielu wyrzeczen i cierpliwosci...
moze i posiadamy odwage,by zrezygnowac z danych zadan..i byc moze posiadamy wystarczajacy tryb oczekiwania..
moze..ale czy to wystarczy?...czy jest wystarczajce,bysmy musieli znosic nieznane spojrzenie..
spojrzenie,szeptem wypowiadajace slowa,ktorych nie jestesmy zdolni poskladac w jedna logiczna calosc...
to wszystko meczy nas..wypala jakas czesc pragnienia poznania owej osoby...
tak wiec...zyjac.....w takim a nie innym otoczeniu narazeni jestesmy na samotnosc..
samotnosc-ktora z kolei pociaga nas do glebshych niz zwykle rozmyslan...nad tym,co jest...a czego my nie mamy..
popadamy w nicosc....

ale....

...czym jest nicosc?.. i gdzie powstaje...
chyba w nas...szybki bieg mysli,za ktorymi nie sposob nadazyc ...obce nam odczucia,
ktorych nie potrafimy nazwac...cos nam sie nie podoba,...nie zgadza sie...ale nie wiemy co..
trwamy po prostu posrod tego wszystkiego..niesdwiadomi doznan ,na ktore naraza nas zycie...

jednakze cokolwiek by sie dzialo..nawet jesli bylibysmy narazeni na towarzystwo najbardziej znienawidzonych
na swiecie ludzi....
nawet...jesli zycie toczyloby sie tak..a nie inaczej...trwamy posrod owych szarosci....-az w koncu odkryjemy,
iz szarosc to tylko brak koloru...
ciezko jest nam sie z tym wshsytkim uporac...nie znajac cieplejshych barw od wyblaklej czerni..
boimy sie zaglebiac w zywsze piekna...
hm...ale w koncu czas nam uswiadomi ,iz...

...szarosc,ktora wszedzie dostrzegamy jest tylko subiektywnym tworem naszej wyobrazni...
wyobrazni,ktora niejednokrotnie stanowi o czlowieku.....


hm....szarosc dnia..w koncu zycia...- nicosc...to wszystko pociaga za soba uczucie strachu...-tacy ludzie trwaja posrod nas..
a my nawet nie chcemy zdawac sobie z tego sprawy...
zamknieci we wlasnym swiecie...trwajacy posrod zludnego osamotnienia..niepewni swych poczynan...dazen..skazani na meki..walke
z wlasnym sumieniem...


---------latwo jest popasc w owy stan....trudniej wyrawac sie z jego uwiezi...-----------

heh........stanowczo lepiej jest juz byc dziwakiem...

--------------------------
:)





midday


2001-08-27 20:49:24
troche bezsensowna jest obawa przsed ludzkimi zachowaniami.Granie na zwloke oraz granie na wlasnych i cudzych uczuciach.Przy czym niewazne jest,czy gra zostala rozpoczeta i czy w ogole owe poczynania sa w planie a juz pojawia sie silny odzew wzywajacy do walki,gdyz czujemy,iz moze stac sie nam krzywda,jeseli...-wlasnie-"jezeli"...sugestia niepewnosci.To jest okropne-ktos nam zaufal,gdyz tak mozna nazwac probe (!) porozumienia,oddanie czesci siebie, czesci swych slow innej osobie,ktos docieka naszej osobowosci,stara sie zrozumiec dlaczego wypowiadamy takie a nie inne slowa. A my?..My na to-Dorato..Odwetem na owe starania jest ironia,wrecz obrzydliwy sarkazm,wypowiadamy slowa bedace zaprzeczeniam,a raczej dobrym wytlumaczeniem,dlaczego otrzymalismy je od innych,tlumaczymy to sobie w tak zabawny sposob,nie zdajac sobie sprawy,iz moze to zranic deuga osobe.Moze,bo nie wiemymczy ktos sie z nami bawi,czy tez....nie -tej drugiej mozliwosci raczej ni erozwazamy.Nie wierzymy w to,gdyz wydaje sie nam,iz to naprawde,w rzeczywistosci, nie jest w stanie zaistniec.Nie ma prawa-bo to jestesmy >my<...a czy wierzymy w to,iz ktos naprawde jest zdolny nasza osoba sie zainteresowac,choc przez marna chwile w nas uwierzyc,chciec rozmawiac wlasnie z nami, w nas pokladac choc najmniejsze nadzieje?Nie wierzymy,iz ktos szczerze ofiarowal nam krociutki czas swego zycia bysmy napawali go usmiechem,zlym slowem,obcym dotad :"pamietaj,ze jestem...". "dziekuje,ze jestes..."...Nie wierzymy w to...a raczej po prostu nie chcemy wierzyc,tak jest chyba wygodniej..Przed ewentualnym ciosem robimy unik,ktory niestety wykonany zbyt wczesnie nie uchroni nas przed pozniejszym ciosem,kotry nadejdzie,gdy owa osoba opadnie z sil potrzebnych by walczyc o nasza osobe, juz nie moga, nie chca...uznaja,iz skoro tak ich traktujemy-to musza oni dla nas nic nie znaczyc...A to jest gowno prawda...-ten komentarz jest wystarczajacy...
midday


2001-08-27 21:09:04
(03.08)

Zdarzaja sie sytuacje,ktore zmuszaja nas do smialych przemyslen.Nad soba...-przede wszystkim.Czy cos z nami jest nie tak?Nie wykorzystujemy swoich talentow,zachowujemy sie tak,jak...heh...po prostu dzialamy...spontanicznosc przejmuje kontrole nad naszymi zachowaniami.Pozniej wracamy sami pusta droga napawajaca ns masa refleksji...Bloskosc Boga,w ktorego watpimy,przytlaczajace niebiosa,pamiec spojrzen przepelnionych olem i sloscia, ktore to my powolalismy do zycia.Tak wiec podazamy ta droga,bezlitosnie narazajaca nas na "sam na sam" ze soba,idziemy wciskajac w nieliczne puste miejsca wlasnych mysli jakies dziwne hasla,slogany,ktore narzuca nam zycie.Bolesna swiadomosc,iz w naszej glowie sa same kontynuacje,brak poczatku,brak konca...Z drugiej strony za poczatek mozna uznac zycie,sam fakt jego zaistnienia,to zmusza do rozwazan...kontynuacje-prosta sprawa...koniec-kiedys sam nadejdzie.
Wypada wiec czekac....i poki co...zyc.

(15-18.08)

Narzuca sie egoizm,a raczej narzuca sie jego widocznosc..Otwierasz usta,zdolasz wypowiedziec haslo przewodnie,a juz leje sie potok slow "niby"-sluchacza.On ma cie w dupie-a Ty juz nauczyles sie bez niego zyc.WIec po co go tolerujesz?Bo go chronisz.-Qwa-ludzie jednak sa zbyt dobrzy.


Chyba spadla gwiazda...chyba-nie wiem,na wszelki wypadek wypowiedzialam zyczenie...Zawsze zastanawialam sie,jak ono winno brzmiec,by oddawalo wlasnie to,czego pragne...heh...ale nich ono pozostanie "we mnie".....


(15-18.08)

Dzis myslalam o Wharton'ie...
zapewne wspaniala jest swiadomosc,iz ma sie wplyw na miliony istnien.Slowem porusza sie najbardziej zasniedziale sprezyny ludzkiego umyslu, napawa ich wzrok zachwytem i glebia, upojnym szeptem zmuszac ich "ludzkosc" do krzyku..do glosnych aktow przemyslen...wreszcie ktos sie zatrzyma...i choc przez chwile zwatpi w slusznosc swych postepowan...

midday


2001-08-27 21:14:50
W twoim nowym swiecie,gdzies daleko od domu, z biegiem czasu poczyna ci brakowac tych najprostszych, dotad niedocenianych, wartosci.Glos bliskiej nam osoby napawa nowa nadzieja,ogarnia nas niesamowite cieplo i wszelkie dziwne (jak na te chwile doznania)...
Poczynamy sie usmiechac na sama mysl,iz czyjas pamiec wyzwolila sie nakazujac przypomniec sobie wlasnie o naszej osobie.Cieply daleki glos,smiech,chec opowiadania o swych wrazeniach wlasnie nam-nie komu innemu.Rozmowa-tak latwo przychodzi.
Dziekuje-chyba po raz pierwszy mowie to swiadomie-ze jestes jk

midday


2001-08-27 21:18:00
Posrod swej wewnetrznej ciszy rodzi sie niewytlumaczalna chec ofiarowania komus slow,w ktore bylibysmy w stanie ubrac nasze mysli.
midday


2001-08-27 21:21:50
"Przemyslenia moje,jak
wiatr niestabilne,nietrwale
trzeba czasu, aby
poskladac to wszystko
w jedna calosc!

Moje mysli zapomniane,
jak bol,ktory minal
w jaskrawym swietle
codziennosci
nie czekajacy na zapamietanie"


Tomasz Olszowy

midday


2001-08-29 20:36:41
....I znowu pojawia sie to uczucie,ktore rozsadza mnie od srodka...

.....pewnosc,iz nic sie nie wydarzy....
....iz nic z tego nie bedzie.....
......iz wkrotce przyjdzie zapomnienie....

.......to boli.....mimo,iz staram sie temu nadawac,jak najnizsza range to ma nade mna przewage...
...nie potrafie temu sprostac...ulec nie jest latwo....

...chcialabym jakos o to zawalczyc,ale jak?


midday


2001-08-29 20:41:49
....w pewnym momencie wydawalo mi sie,iz potrafilam to w sobie zagasic...
...ale ten ogien powrocil...i to ze zdwojona sila.....

Marks i Engels?....to polaczenie chyba nie moze zaistniec powtornie...

midday


2001-08-30 02:17:07
dlaczego ludzkie zachowania tak bola?
dlaczego bol afizyczny,umyslowy,duchowy jest gorshy od fizycznego.Rozsadza nas bez skrupulow wczesniej nie uczac nas jak sobie z tym radzic.Przeciez powinny byc na to jakies lekarstwa...na taki bol-2 lyzki prawdy..na taki -syrop ciepla...a tu nic...pustka...
dlaczego nie potrafimy umotywowac nashych zachowan...i dlaczego motywacja zawshe jest sprzeczna z rzeczywistoscia?...

dlaczego to tak boli?...
moze to da sie wypluc....to cos co ugniata twoj zoladek..moze wloze palca do gardla i to samo sie wyzwoli....

wydaje mi sie teraz iz moje cialo jest tylko pokrowcem,ktory zakrywa scene,na ktorej rozgrywana jest krwawa walka...

dlaczego walka z samym soba boli najbardziej?...
dlaczego....pokladamy nadzieje w niewlasciwych ludziach...a raczej dlaczego smao sobie pozwalamy te nadzieje w nich pokladac.....

dlaczego czujemy "zle"....tak jak czasami wydajemy zla komende w komputerze i nashe serce podobnie,jak owa mashyna nie jest w stanie tego we wlaasciwy sposob zinterpretowac...

moze tak naprawde...to moglo w ogole nie zaistniec..tylko nasha wyobraznia i zadza wlasnie tego uczucia powolala nas do tych rozmyslan...

moze to jest totalna bzdura...

nie wiecie czy w aptekach sprzedaja "ukojenie" bez recepty???

midday


2001-08-31 12:58:54
potrzebuje pomocy...

Engelsie......-kim byl dla Ciebie Marks?

midday


2001-08-31 13:01:00
Nie chce,zeby to powracalo co chwila do mnie i z ta sama sila rozbijalo sie o brzegi mej pamieci...i moich uczuc...


To boli...tylko ja wiem,jak bardzo....

midday


2001-08-31 13:03:56
Kiedy,jak i gdzie.........
dotrze do mnie swiadomosc,iz to bylo "dawno i nieprawda"........????????????????????????


....zreszta....czy ta swiadomosc jest mi potrzebna?????


midday


2001-08-31 13:04:28


Dum spiro,spero.....


midday


2001-08-31 13:14:39
.......dlaczego kazda swiadomosc niesie za soba cierpienie.....?
midday


2001-08-31 15:07:50
.....drogowskazy z nazwami miast,z ktorych istnienia nawet nie zdawalismy sobie sprawy....

.....kontynuacje.....

....pytania bez odpowiedzi.....

...stop....mam dosc.....

midday


2001-08-31 15:11:23
smiech.....
rozmowy.....
obca dotad ufnosc....
kres poszukiwan....

-ta mieszanka chyba nie jest mi przeznaczona........

midday